- Znam cię parę godzin, a już wiem, że gdy
mówisz tym tonem za chwilę mnie o coś poprosisz. Co tym razem? – zaśmiał się.
- Jest prawie piąta trzydzieści – zaczęłam
nieśmiało – odwiózłbyś mnie do domu?
Chłopak popatrzył na mnie zdezorientowany,
a potem przeniósł wzrok na zegarek. Cały czas siedzieliśmy na ławeczce przed
barem, słońce zaczynało już nieśmiało pojawiać się na horyzoncie a mi, mimo, że
dzięki bluzie Justina było całkiem ciepło, zaczynały się kleić oczy.
- Oh – powiedział tylko – nawet nie
zauważyłem, kiedy ten czas tak szybko przeleciał. Jasne, chodź.
Chłopak zeskoczył z ławki i wyciągnął dłoń
w moją stronę. Wdzięczna za pomoc (cały czas byłam w litach) chwyciłam ją i
chwiejnie stanęłam na ziemi. Boże, jaka ze mnie niezdara.
Ruszyliśmy w kierunku samochodu, gdy
dopiero po chwili zorientowałam się, że nadal trzymam jego rękę. Chciałam
cofnąć moją dłoń, jednak jego męski uścisk zdecydowanie mi nie pozwolił. Nie
żebym narzekała.
Gdy weszliśmy do samochodu nawet nie wiem
kiedy zasnęłam- zorientowałam się dopiero, gdy Justin obudził mnie przy
wjeździe do miasta.
- Spałaś naprawdę słodko – powiedział – ale
tak się składa, że nie wiem, gdzie mieszkasz, więc…
- Jasne, spoko – powiedziałam – jedź na
Brooklyn.
Tym razem, gdy jechaliśmy, w samochodzie
panowała cisza. Może oboje byliśmy zbyt zmęczeni, by coś mówić? Jednak był to
taki rodzaj ciszy, który nie krępował żadnego z nas, co było zaskakujące, zważywszy
na to, że znamy się od paru godzin.
- Teraz gdzie? – przerwał ciszę Justin, gdy
znaleźliśmy się na rogu Ocean i Church Ave.
Szybko wytłumaczyłam mu, gdzie ma jechać i
z racji wczesnej pory (co się równa braku korków) dotarliśmy na miejsce po
pięciu minutach. Brunet zaparkował przed wejściem do mojego bloku a ja lekko
zażenowana, nie wiedziałam, jak się pożegnać. Powiedzieć „cześć” i wyjść?
Poczekać, aż on coś powie?
- Świetnie się dzisiaj bawiłam – odezwałam
się w końcu. Woah, brawo. Mistrz kreatywnych pożegnań alias Vera, do usług.
- Ja również – Justin posłał w moją stronę
oszałamiający uśmiech, który spowodował nie mniej i nie więcej jak to, że pod
wpływem impulsu pochyliłam się w jego stronę i cmoknęłam go w policzek.
- Pa, Justin – mruknęłam tylko i wyszłam z
samochodu, nie czekając na jego odpowiedź.
Moje wysiłki, by utrzymać wolne tępo na
chodniku spełzły po niczym, gdy tylko weszłam na klatkę schodową. Gdy tylko
znalazłam się w znajomym otoczeniu popędziłam na łeb na szyję po schodach, by
zatrzymać się na trzecim piętrze przed wejściem do mojego mieszkania. Próbując
jako tako uspokoić oddech wygrzebałam z kieszeni spodenek klucze do mieszkania
i jak najciszej otworzyłam drzwi. W końcu Julie mogła jeszcze spać…
przekręciłam kluczyk w zamku. Czy to zawsze robiło taki hałas? Nacisnęłam
klamkę i wolno otworzyłam drzwi. Nie skrzypnęły, dzięki bogu. Przekroczyłam
próg i znowu jak najwolniej i najciszej zamknęłam je za sobą. Czyżby mi się
udało?
- No, to teraz, skarbie, sobie porozmawiamy
– powiedziała postać leżąca na kanapie. Cóż, nie udało mi się.
***
- Julie… - spróbowałam, od razu wiedząc, że
jestem skazana na porażkę – umieram, naprawdę. Mogę się wyspać?
- O nie – odpowiedziała moja przyjaciółka,
tak jak przewidywałam – całą noc spędziłaś poza domem włócząc się z jakimś
nieznajomym chłopakiem więc chyba znajdziesz parę minut na wyjaśnienia dla
twojej jedynej, najlepszej i niezastąpionej przyjaciółki? I wyjaśnisz mi, co
masz na sobie?
Cholera. Nie oddałam Justinowi bluzy.
Gdy tylko się zorientowałam, że mam ją
nadal na sobie, znowu poczułam oszałamiający zapach jego perfum. To powinno być
zakazane! Nikt nie powinien działać tak na mnie zaledwie po paru godzinach
znajomości. Jednak, aż głupio się przyznać, ten zapach podnosił mnie na duchu.
Ugh, Vera, myślisz o Justinie Bieberze.
Opanuj się.
- Julie – z westchnięciem opadłam na kanapę
i pierwsze co zrobiłam to ściągnęłam buty. Cholerne lity – to nic takiego,
tylko…
- NIC TAKIEGO?! – krzyknęła – nie było cię
całą noc!
- Ah, rozumiem – uśmiechnęłam się do niej –
martwiłaś się o mnie.
- Jasne, że tak. Ale jeszcze bardziej
jestem zazdrosna. Opowiaaaadaj!
Ah, więc o to jej chodzi.
- To naprawdę nic wielkiego. Spotkałam
chłopaka, zagadaliśmy się, pojechaliśmy na jedzenie i tak wyszło, że wróciłam
późno. NIC nie było, Julie, NIC.
Blondynka wyglądała na tak zawiedzioną, że
aż chciało mi się śmiać.
- Nic? – zapytała. Już nie mogłam się
powstrzymać i mimo zmęczenia, zaczęłam chichotać.
- Nic.
- Oh.
- Mogę iść już spać?
- A powiesz mi chociaż, jak miał na imię?
Zastanowiłam się. Z jednej strony, przecież
miliony Justinów chodzą po ziemi. Z drugiej- mam wrażenie, że ten prawdziwy nie
chciałby, żebym mówiła komukolwiek o minionej nocy. Zresztą to nie moja wina,
że Julie pomyśli akurat o Bieberze…
- Justin – zdecydowałam w końcu.
- O tym też porozmawiamy! – co? – jak to
się stało, że ty, Vera anty- Bieber- i- wszystko- co- z- nim- związane stałaś
na jednej scenie z Justinem i z nim rozmawiałaś?!
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- I tak wiesz, że go nie lubię – kłamca,
kłamca, kłamca.
- No tak. A teraz idź spać! Wyglądasz
strasznie.
- Dzięki, Julie! – wyszarpnęłam jej
poduszkę spod głowy i uciekłam, zanim zdążyła nią we mnie rzucić.
***
Stojąc pod prysznicem uderzyły mnie trzy
sprawy, a mianowicie: pierwsza- spędziłam dzień z Justinem Bieberem. Druga-
podobało mi się. Trzecia- prawdopodobnie nigdy więcej się z nim nie spotkam.
Nie powinnam smucić się z powodu osoby,
którą poznałam parę godzin temu, prawda? To nienormalne. Dlaczego więc czułam
dziwny ucisk w piersi, gdy myślałam o tym trzecim fakcie? Nieświadomie
przywołałam przed oczy twarz Justina w momencie, gdy Suzie opowiadała jedną ze
swoich anegdotek. Był taki uroczy… czy ja zamieniałam się w belieberkę?!_________________________________________________________________________________
Uf, zdążyłam przed 22.
Już po jutrze wakacje! N a r e s z c i e
Wreszcie będzie czas na blogosferę XD
A jak tam wasze średnie?
Bella
zajebisty szablon :D @kocham_biebsa
OdpowiedzUsuńnono,dodawaj szybko kolejny!wspaniale piszesz:))/@Demiismyq <---twitter:*
OdpowiedzUsuńExtra! Kocham to! Serio to jest mega ciekawe!!!
OdpowiedzUsuńAhahahah! KOCHAM! <3
OdpowiedzUsuń(nie wiem dlaczego napisałam 'Ahaha...' xD)
@Kwiatowska04
To jest absolutnie swietne,szkoda ze takie krotkie rozdzialy,ale i tak boskie. :D
OdpowiedzUsuń<333
OdpowiedzUsuńZaczelam dzis czytac. Swietny ! :D
OdpowiedzUsuń+ srednia miewa sie dobrze! Haha, 4.90 :>