SOBOTA
Obudziło mnie pukanie do drzwi.
Wczoraj ledwo zasnęłam, bo po bardzo
owocnym w rozkminy prysznicu mój mózg, mimo, iż na granicy wytrzymałości, za
nic w świecie nie chciał zasnąć. Męczyłam się prawie dwie godziny (w czasie
których zdążyłam przejrzeć Twittera, Tumblra i Facebooka oraz przeczytać nowy
rozdział mojego ulubionego fanfiction) po czym zapadłam w niespokojny sen, a
teraz ktoś ma czelność mnie budzić?! Odwróciłam się na drugi bok, wtuliłam się
w poduszkę i nakryłam głowę kołdrą licząc, że natręt albo sobie pójdzie albo na
tyle zirytuje Julie, że to ona wstanie. Bardzo nie chciało mi się budzić do
końca, bo to oznaczało by zmierzenie się z rzeczywistością- chyba nie mam
ochoty wysłuchiwać Julie gdy najpierw będzie godzinami analizować koncert
Justina, a potem będę musiała jej dokładnie zrealizować naszą rozmowę na
scenie. A propos! Nasze zdjęcie (moje i Justina) pojawiło się nawet na jego
oficjalnym Instagramie. Na Twitterze też coś o tym napomknął, jednak mnie nie
oznaczył, za co byłam mu w gruncie rzeczy wdzięczna. Nikt nie powstrzymałby
tłumu belieberek na moim koncie, gdyby to zrobił.
Tym razem ktoś na górze (w przeciwieństwie
do wczoraj, a właściwie dzisiaj rana) postanowił wysłuchać moich próśb i moich
uszu dobiegł cudowny dźwięk przeklinania Julie i odgłos jej cichnących kroków,
co mogło oznaczać tylko jedno, poszła otworzyć drzwi. Dzięki ci, kimkolwiek
jesteś.
Już miałam pogrążyć się na powrót w
marzeniach sennych, gdy ciszę przedarł sto razy gorszy dźwięk niż wszystkie
poprzednie razem wzięte- krzyk Julie.
Nie przejmując się niczym, nawet tym, że
jestem w piżamie składającej się z krótkich spodenek i rozciągniętego T- shirtu
z wizerunkiem Obi- Wana i napisem „Latanie jest dla droidów” wyskoczyłam z łóżka i
popędziłam w kierunku drzwi.
To nie może być były chłopak Julie, prawda? Ledwo uporałyśmy
się z nim w zeszłym miesiącu, prawie posuwając się do gróźb i składania prośby
o zakaz zbliżania się, jednak mężczyzna nagle odpuścił. Co będzie, jeśli nagle
postanowił wrócić?
- Julie, czy wszystko… - krzyknęłam, gdy tylko pojawiłam się
w hallu, skąd mogłam zobaczyć drzwi.
Rzeczywistość okazała się gorsza niż ex Julie.
W drzwiach stał Justin Bieber.
***
Julie teatralnym gestem trzymała rękę na czole i nie odrywała wzroku od przybysza. Co on tu, do cholery, robi?
- Cześć, Vera – powiedział. Tak, miałam rację, mówiąc, że
jego zachrypnięty głos jest wynikiem koncertu. Nadal był głęboki i jakby
miękki, ale teraz bez chrypki sprawiał wrażenie przyjemnie aksamitnego. Boże.
- Justin. Co tu robisz?
- Myślałam, że bardziej się ucieszysz na mój widok – chłopak
śmieszne wykrzywił usta i wzruszył ramionami.
- Jasne, że się cieszę! – zapewniłam, o dziwo szczerze.
Podeszłam do drzwi z zamiarem przytulenia go na powitanie jednak mnie
wyprzedził- chwycił mnie za biodra, przyciągnął w swoją stronę i pocałował w
policzek.
- Teraz ja. Jesteś taka niska bez tych osiemnastu
centymetrów! – zaśmiał się.
- To ty w takim razie jesteś wielkoludem – burknęłam.
- Ale nadal się łapię.
- Justin! – cofnęłam się o krok. Stanie tak blisko niego nie
było zbyt dobrym pomysłem, zwłaszcza, że znowu czułam jego perfumy.
- Dobra, już dobra. A tak naprawdę, to przyszedłem po bluzę.
Zostawiłem w kieszeni telefon…
- Tak? – szczerze się zdziwiłam – nawet nie zauważyłam. Już
ci niosę. – już miałam się odwrócić i iść po ubranie, gdy Julie głośno
wciągnęła powietrze i chyba zaczęła z powrotem kontaktować – Julie?
- Dlaczego Justin Bieber stoi w progu naszego domu? –
wyszeptała.
- Przecież przed chwilą powiedziałem, przysze…
- SŁYSZAŁAM!!! – wydarła się blondynka. Rzuciłam Justinowi
spojrzenie typu „zaraz jej przejdzie” – POSZŁAŚ GDZIEŚ Z PIEPRZONYM JUSTINEM
BIEBEREM I MI NIC NIE POWIEDZIAŁAŚ?! CHOLERNA HIPOKRYTKA! MOGŁAŚ SIĘ POCHWALIĆ…
- Julie…
- ALE TY WOLAŁAŚ TO ZACHOWAĆ DLA SIEBIE!
- Julie…
-TO DLA TEGO CIĘ ZAOBSERWOWAŁ NA TWITTERZE?! O MÓJ BOŻE MOJA
NAJLEPSZA PRZYJACIÓŁKA BYŁA NA RANDCE Z BIEBEREM, NO NIE WIERZE!
- Julie! – przerwałam jej. Chyba dopiero teraz zauważyła, że
próbuję coś do niej powiedzieć, bo przeniosła wzrok z Justina na mnie – to nie
była randka.
- Nie? – zapytał Justin i uśmiechnął się w ten sposób, który
już zdążyłam pokochać.
- Nie, Justin – pokręciłam głową – a teraz poczekajcie tu
grzecznie, ja tylko pójdę po bluzę i telefon Jusa. Julie, nie udusisz, nie
zamęczysz ani nie zabijesz błyskiem od flesza aparatu naszego gościa?
- Coś mówiłaś? – zapytała Julie, dosłownie śliniąc się na
widok chłopaka. Pokręciłam głową i poszłam w kierunku mojej sypialni. Szybko
chwyciłam bluzę w jedną rękę a drugą związałam włosy w kucyk, żeby jak
najszybciej wrócić do Julie i Justina. Lepiej nie zostawiać jej z nim sam na
sam.
Gdy wróciłam do hallu brunet nadal opierał się o futrynę
drzwi a Julie chyba zapomniała, jak się używa języka.
- Justin – powiedziałam, żeby zwrócić na siebie jego uwagę –
twoja bluza, jeśli telefon był w kieszeni to nadal tam jest, ja nawet nie
patrzyłam.
Wyciągnęłam rękę z ubraniem w kierunku chłopaka, który
chwycił bluzę i spojrzał mi w oczy. Te brązowe tęczówki… zawsze chciałam takie
mieć. Ciepłe i radosne, nie takie jak moje, niebieskie, zimne i niedostępne.
Nawet nie zwracając uwagi na to co się dzieje, Justin jakby
odruchowo przyciągnął mnie do siebie i zamknął w niedźwiedzim uścisku. Czułam
jego nos gdzieś w okolicach mojego ucha.
- Tak naprawdę moja komórka leży w samochodzie w schowku, a w
domu mam jeszcze trzy takie bluzy – wyszeptał, po czym odsunął mnie od siebie
na odległość ramion i bezwstydnie przejechał po mnie wzrokiem – fajnie
wyglądasz. Też lubiłem Gwiezdne Wojny w dzieciństwie.
Nie wiedzieć czemu, moje policzki zapłonęły czerwienią.
Nagle zdałam sobie sprawę z pewnego faktu- dlaczego on ciągle
stoi w progu?
- Eee, może wejdziesz? – zapytałam dość niezręcznie.
- Nie, dzięki. Ale chętnie wyciągnę cię gdzieś dzisiaj. Masz
czas?
- Pewnie. Znowu do Suzie? – ucieszyłam się.
- O nie – udał przerażonego – nigdy więcej nie poznam jej z
żadną dziewczyną. To co, mogę być po ciebie o piętnastej?
- Jasne. Co będziemy robić?
- Niespodzianka!
- Ale nawet nie wiem, jak się ubrać!
- Możesz jechać tak jak teraz. Podobają mi się dziewczyny bez
staników.
- Niemoralna propozycja, Jus.
- Ja i niemoralne propozycje? No wiesz? Wybacz, skarbie, ale
naprawdę muszę jechać. Do piętnastej! – krzyknął tylko i już go nie było. Nie
zdając sobie sprawy z tego co robię, ciągle stałam w progu i śmiałam się jak
wariatka.
Znowu wychodzę gdzieś z Justinem! Miałam ochotę odtańczyć
jakiś indiański taniec wokół ogniska ze szczęścia.
- No, to masz problem – powiedziała Julie – a właściwie dwa.
Spojrzałam na nią zdezorientowana. Ostatnio coraz częściej mi
się to zdarza.
- Pierwszy to taki, że nigdzie cię nie wypuszczę, dopóki nie
dowiem się co się dzieje – dziewczyna uniosła do góry palec wskazujący, a po
chwili dołączył do niego serdeczny. Julie miała charakterystyczny zwyczaj nie
używania palca środkowego w takich sytuacjach – a drugi problem… cóż, jest za
piętnaście druga, więc masz mało czasu.
- Cholera!_________________________________________________________________________________
oto jest, rozdział szósty!
a teraz lecę do fryzjera i na 18-stkę, całuski xx
EDIT: ja serio lubie wasze komentarze, wiec smialo!
EDIT 2: zalozylam aska!! ask.fm/caligenyphobia
EDIT: ja serio lubie wasze komentarze, wiec smialo!
EDIT 2: zalozylam aska!! ask.fm/caligenyphobia
_________________________________
swietny! nie widzialam jeszcze tak dobrze napisanego rozdzialu!do nastepnego:*/@Demiismyq
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, tak samo jak pomysł na fabułę. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za spam pod prologiem, choć wyznaczone miejsce do takich rzeczy znajduje się u nas na blogu.
OdpowiedzUsuńto nie był spam, tylko wyrażenie swojej opinii o blogu jako całości podpisane linkiem do mojej własnej strony
UsuńWiększość tego co napisałaś to spam, więc jakby nie patrzeć źle trafiłaś. A ja strasznie nie lubię spamu, zwłaszcza nie w tym miejscu co trzeba.
UsuńTo po prostu go usun, jezu
Usuńi jakby nie patrzec twoje komentarze rowniez nie dotycza mojego bloga, rownie dobrze moglas skorzystac z magicznego wynalazka zwanego " e- mail "
jejuuu jest świetnie !! Te fanfiction mnie tak zainspirowały ze znów wracam do pisania hjndjb *.* kocham <33 i czekam na rozdział <33/Julia
OdpowiedzUsuńjak napiszesz i opublikujesz cos swojego to z checia przeczytam, mizesz podeslac link :)
UsuńSzczerze to nie lubię fanfiction gdzie Justin jest sławny, ale to opowiadanie jest mega!
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
@lixvyl
rozdzial czeka juz na laptopie napisany i poprawiony- tylko laptop odmowil wspolpracy :c
UsuńCudne!! To opowiadanie mnie tak zainteresowało...Jesteś świetna!
OdpowiedzUsuń<3333! @Kwiatowska04
OdpowiedzUsuńSuper :***
OdpowiedzUsuń